U S Ł U G I    P R Z E W O D N I C K I E - Piotr Skonecki
Usługi przewodnickie - Piotr Skonecki
Tatra Guiding Service * Ausflüge Ins Tatra Gebirge


strona główna

english wersion

o przewodniku

historia przewodnictwa

oferty wyieczek

cennik

galeria foto

ciekawostki

kontakt

Nakarm głodne dziecko - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl

linki

| Wywierzysko Olczyskie | Największy polski obraz | Dolina Białego |
| Dolina za Bramką | "Gwiazda Polski" | Akcja w Dolinie Zuberskiej |



Wywierzysko Olczyskie
[POWRÓT]

Spośród wielu czynników środowiska geograficznego wyróżniających Tatry na uwagę zasługuje duże zróżnicowanie zjawisk wodnych. Wysokie opady, niewielkie parowanie oraz duże zdolności retencyjne podłoża skalnego wpływają na duże nawodnienie obszaru. Znajdujemy tu szczególne bogactwo wód podziemnych, źródeł, potoków, wodospadów i jezior. Obszary krasowe obfitują w tzw. ponory, podziemne przepływy wód oraz wywierzyska. Pomimo tego, że polskie Tatry zajmują tylko 27% całego masywu tatrzańskiego występują tutaj wszystkie charakterystyczne dla tego obszaru zjawiska wodne.

Potoki naziemne płynące początkowo po powierzchni zbudowanych ze skał dla wody nieprzepuszczalnych napotykają przebiegające w kierunku ich spływu szczeliny w skałach podatnych na procesy krasowe, torują sobie w nich drogę, rozpuszczają skałę i powolutku tworzą w niej podziemne przejścia. Miejsce gdzie potok znika nazywa się ponorem, natomiast miejsce, w którym wody podziemne wydostają się na powierzchnię w postaci dużego źródła nazywamy wywierzyskiem. Wywierzysko może być zarówno wylotem podziemnego przepływu potoku jak i miejscem gdzie na powierzchnie wydostają się wody opadowe wcześniej zebrane w sieci szczelin skalnych większego obszaru zlewiskowego.

W Dolinie Olczyskiej na wschodnim krańcu polany Olczysko wypływa najpotężniejsze ze źródeł Tatr polskich - Wywierzysko Olczyskie, którego maksymalna wydajność wynosi ok. 1000 litrów na sekundę. Jak wykazały badania, wody wypływające w wywierzysku pochodzą z odległej o 3,5 km Doliny Pańczszycy. Woda Pańszczyckiego potoku częściowo wnika w skalne ponory po czym płynie pod ziemią w kierunku zachodnim wzdłuż warstw wapieni i dolomitów. Co ciekawe woda płynie poprzecznie do linii przebiegu doliny a więc pozornie niezgodnie z prawem grawitacji. Na linii Doliny Olczyskiej woda ta zatrzymuje się na uskoku, za którym są skały nieprzepuszczalne i tutaj wypływa na powierzchnię w dwu źródłach: Wywierzysku Olczyskim oraz mniejszym źródle w wyższej części polany.




Największy polski obraz
[POWRÓT]

Największy polski obraz, jaki kiedykolwiek namalowano to nie Panorama Racławicka, ale Panorama Tatr. To prawda, że ta pierwsza jest największym istniejącym polskim obrazem. W przeszłości jednakże powstało wielkie dzieło malarskie, które swą powierzchnią przewyższało sławną Panoramę Racławicką.

Zamysł stworzenia Panoramy Tatr zrodził się podczas górskiej wędrówki krakowskiego prawnika doktora Henryka Lgockiego z malarzami Włodzimierzem Tetmajerem oraz Wincentym Wodzinowskim. Było to w czerwcu 1894 roku a celem wycieczki była Dolina Kościeliska. Tam też pod wpływem urokliwego tatrzańskiego krajobrazu powzięto decyzję namalowania ogromnej Panoramy Tatr. Bez wątpienia na powstanie tego pomysłu wpływ miał sukces, który odniosła Panorama Racławicka, ukończona w maju tego samego roku i wystawiona we Lwowie na Powszechnej Wystawie Krajowej.

Głównym motorem przedsięwzięcia był doktor Lgocki a głównymi twórcami malarze Antoni Piotrkowski, Stanisław Janowski oraz monachijski artysta Ludwig Boller, który w końcowej fazie powstawania dzieła spadł z rusztowania i zmarł na skutek odniesionych obrażeń. Oprócz wymienionych, swój wkład w powstanie panoramy włożyli: Stanisław Radziejowski, Kasper Żelechowski, Apolinary Kotowicz, Konstanty Makowski oraz Władysław Wankie. Twórcą postaci był Teodor Axentowicz.

Za poradą Walerego Eljasza, autora "Ilustrowanego Przewodnika do Tatr, Pienin i Szczawnic", jako miejsce do malowania wybrano wierzchołek Miedzianego - miejsce łatwo dostępne z szerokim i urzekającym widokiem. Przez dwa lata wyruszała tam ze schroniska nad Morskim Okiem grupa malarzy w celu sporządzania szkiców, które następnie przesyłane były do Monachium, gdzie znajdowała się odpowiednio wielka pracownia.

Po ukończeniu panorama przedstawiała kompletny widok z Miedzianego na wszystkie cztery strony świata z dodaniem na pierwszym planie postaci osób ściśle związanych z Tatrami, jak na przykład Tytus Chałubiński, ksiądz Józef Stolarczyk, Stanisław Witkiewicz, czy też Jan Krzeptowski Sabała.

Po raz pierwszy panoramę wystawiono w Monachium w roku 1896. Później przeniesiono ją do Warszawy i ulokowano w specjalnie dla niej wybudowanym budynku na Dynasach.

Objaśnienie do panoramy oraz historię jej powstania napisał Kazimierz Tetmajer - a wydano to w broszurze "Objaśnienie do olbrzymiego obrazu Tatry". Odwiedzający panoramę goście oprowadzani byli przez góralskich przewodników w strojach ludowych.

Jednakże jak się okazało dzieło, którego stworzenie kosztowało około sto tysięcy rubli zawiodło pokładane w nim oczekiwania finansowe i zostało one zlicytowane w roku 1899 a później pocięte na płótno. Na odwrotnej stronie części panoramy Jan Styka namalował swój wielki obraz "Męczeństwo pierwszych chrześcijan". Niestety reszta panoramy zaginęła. W Muzeum Narodowym w Krakowie zachowały się dwa szkice do "Panoramy Tatr" autorstwa Stanisława Janowskiego.

Na koniec jeszcze raz chciałbym zaznaczyć, że to właśnie Panorama Tatr była największym polskim dziełem malarskim jakie kiedykolwiek powstało. Miała ona 115 metrów długości i 16 metrów wysokości, co dawało powierzchnię 1840 metrów kwadratowych przy 1800 metrach kwadratowych Panoramy Racławickiej. Niestety nasze dziedzictwo kulturowe utraciło ją na zawsze po owej nieszczęsnej licytacji w roku 1899.




Dolina Białego
[POWRÓT]

Niewielka ale jakże malownicza Dolina Białego znajduje się w Tatrach Zachodnich i rozciąga pomiędzy masywami Krokwi oraz Sarniej Skały. Ma 2,5 km długości a powierzchnię około 3 km2.

Niedawno wpadła mi w ręce książeczka pod tytułem "Dolina Białego - Sarnia Skała" napisana przez kustosza muzeum TPN pana Pawła Szczepanka. Znaleźć tam można bardzo wiele fachowych informacji oraz ciekawostek dotyczących tejże doliny.

Utworzona została tam ścieżka dydaktyczna składająca się z dziesięciu przystanków. Być może w przyszłości każdy z nich doczeka się tablic informacyjnych podających kompendium wiedzy o danej części doliny. A jak można dowiedzieć się z książeczki dolinka należy do bardzo ciekawych.

W 1954 roku utworzono tam rezerwat ścisły, który w roku 1965 poświęcony został pamięci Stanisława Sokołowskiego - autora pierwszej opublikowanej koncepcji utworzenia Tatrzańskiego Parku Narodowego. Stanisław Sokołowski był leśnikiem oraz działaczem ochrony przyrody. Od 1904 roku pracował jako profesor Wyższej Szkoły Leśnej we Lwowie a później objął stanowisko dziekana katedry leśnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. W roku 1920 został członkiem Państwowej Rady Ochrony Przyrody, która w całości podała się do dymisji w celu wyrażenia swojej dezaprobaty budowy kolejki linowej na Kasprowy Wierch.

Już na samym początku doliny przykuwa uwagę kosodrzewina, która normalnie nie występuję na tak niskich wysokościach nad poziomem morza. W Dolinie Białego pojawia się ona na wysokości około 930 metrów a jej naturalne stanowiska występują na wysokości 1550 - 1850 m n.p.m. Zjawisko to związane jest z tak zwanym fenomenem Sarniej Skały. Obniżenie piętra kosodrzewiny związane jest ze swoistym mikroklimatem panującym w dolinie. Ma ona postać głębokiego wąwozu ograniczonego od południa wysokimi ścianami Giewontu. Nie dostaje się tu dużo ciepła gdyż dolina jest mocno zacieniona i narażona na zimne północne wiatry, które łatwo docierają do jej wnętrza.

Biały Potok płynący dnem doliny ma największy spadek ze wszystkich potoków tatrzańskich - 187 metrów na kilometr. Potok Olczyski wypływający z Wywierzyska Olczyskiego opisywanego w poprzednim numerze ma średni spadek tylko około 35 metrów na kilometr. Powoduje powstanie tak zwanych kotłów wirowych - głębokich oczek wodnych. Płynąca woda nabiera dużej prędkości czego rezultatem są silne wiry przydenne. Sprzymierzeńcem wody w powstaniu kotłów wirowych są okruchy skalne wprawiane w ruch przez szybko płynącą wodę i drążące skałę niczym żarna. Kotły wirowe w całej swojej krasie możemy podziwiać w części doliny zwanej Kotliny. Turyści często zaznaczają swoją obecność poprzez wrzucanie monet do skalnych oczek. Nie jest to zjawisko pożądane gdyż rdzewiejące monety zanieczyszczają górskie potoki.

Wędrując w górę doliną zauważamy zakratowane wejście do jaskini, która jest w całości tworem ludzkim. Jest to sztolnia uranowa z lat pięćdziesiątych minionego stulecia. Wyścig zbrojeń w owym czasie zmusił Rosjan do usilnych poszukiwań uranu, co umożliwiłoby budowę bomby atomowej. Ci, którzy pamiętają tamte wydarzenia wspominają ekipy naukowców badające Dolinę Białego, która wzbudziła największe ich zainteresowanie w Tatrach. Po badaniach uznano, że warto rozpocząć wydobycie. Wykopano dwie sztolnie o łącznej długości 272 metrów. Cała operacja prowadzona była w największej tajemnicy - w Polsce nie zachowały się żadne pisane dokumenty dotyczące tego przedsięwzięcia. Dolina została zamknięta dla turystów a otaczających ją przełęczy strzegły patrole z psami. Pracownicy PKP wspominają, że raz w tygodniu w nocy Rosjanie załadowywali urobek na wagony co odbywało się pod ścisłą wojskową eskortą.

O urokliwości Doliny Białego decyduję również pierwotna przyroda. Zachowały się tutaj piękne fragmenty tak zwanej buczyny karpackiej z dominującym bukiem i jodłą oraz domieszkami jawora i świerka. Ten typ zbiorowisk leśnych dominował kiedyś w Tatrach a intensywna działalność hutnicza w XIX wieku spowodowała, że większość lasów pierwotnych została wycięta na potrzeby przemysłowe.

Serdecznie zachęcam do odwiedzenia Doliny Białego tym bardziej, że znajduje się ona w tak bliskim sąsiedztwie Zakopanego.




Dolina za Bramką
[POWRÓT]

Dolina za Bramką to środkowa z trzech reglowych dolinek wcinających się od północy w masyw Łysanek. Odległość od znajdującego się na południe od Krzeptówek wylotu doliny wynosi tylko dwa kilometry. Powierzchnia dolinki wynosząca ok. jeden kilometr kwadratowy również nie należy do imponujących w porównaniu z większymi dolinami tatrzańskimi. Co zachwyca i urzeka to różnorodność form skalnych - szczególnie nagromadzonych w dolnej części doliny. Zachodnim ograniczeniem doliny są strome Jasiowe Turnie, które nadają jej charakterystyczny dolomitowy wygląd. To właśnie od jednego z takich skalnych tworów w postaci bramki utworzona została nazwa dolinki. Początkowo było to bardzo wąskie przewężenie, ale Towarzystwo Tatrzańskie zdetonowało skalną gardziel w 1875 w ramach akcji uprzystępniania Tatr. Później przy udziale Dworu Kuźnickiego poprowadzono dnem doliny drogę bitą, ponieważ dolinka cieszyła się bardzo dużą popularnością. Do spacerów po niej zachęcał już Walery Eljasz - autor drugiego przewodnika po Tatrach: "zwiedzenie dolinki za Bramką jako cacka przyrody tatrzańskiej".

Oprócz wspomnianej już bramki skalnej znajdują się w dolinie jeszcze dwa przewężenia. W roku 1890 Towarzystwo Tatrzańskie zbudowało altanę w okolicy trzeciej bramki - przetrwała ona do roku 1916. Dnem dolinki prowadzi zielono znakowany szlak turystyczny. Przed laty szlak ten wiódł aż na sam szczyt Łysanek a dalej do Doliny Strążyskiej i nazywany był "Perć ponad Skałki".

Zbudowane z wapieni i dolomitów zbocza tworzą malowniczy park skalny. Szczególnie urokliwe są Jasiowe Turnie, skałki dolomitowe wietrzejące w ciekawe twory, którym góralscy przewodnicy nadawali różne nazwy: Dziadula, Kohutek, Zakonnik czy też Matka Boska.

Zachęcam do spaceru po dolince, która cieszyła się uznaniem Seweryna Goszczyńskiego i Jana Kasprowicza oraz malarzy takich jak Wojciech Gerson czy Walery Eljasz zaliczający ją do "największych ozdób Zakopanego".




"Gwiazda Polski"
[POWRÓT]

W dniu 23 października w Dolinie Chochołowskiej odbyła się uroczystość odsłonięcia tablicy upamiętniającej start balonu w tejże dolinie w roku 1938.

Tablica ufundowana została przez córki projektanta gondoli inżyniera Szala, a wykonana przez krakowskiego artystę Marka Stankiewicza.

Lot balonu w Dolinie Chochołowskiej planowany był na wrzesień 1938 roku. Wielokrotnie odraczany z powodu złych warunków meteorologicznych i ostatecznie zaplanowany na 14 października. "Gwiazda Polski" miała być największym balonem świata - jego wysokość to 120 metrów natomiast waga gondoli wraz z osprzętem to około 1300 kilogramów. Dla jego budowy zawiązano czterdziestoosobowy Komitet Organizacyjny I Polskiego Lotu Stratosferycznego, który z kolei wyłonił Radę Naukową. Przewodniczącym rady został prezydent RP prof. Ignacy Mościcki. Inicjatorem i animatorem całego przedsięwzięcia był prof. Politechniki Warszawskiej dr Mieczysław Wolfke. Planowany lot miał dwa cele: pobicie światowego rekordu wysokości lotów balonowych (dotychczasowy należał do Amerykanina kapitana Stevensa i wynosił 22 kilometry) oraz przeprowadzenie badań nad promieniowaniem kosmicznym w stratosferze. Aby wesprzeć polskich lotników, ze Stanów Zjednoczonych z National Geographic Society przyjechał kpt. Albert Stevens, który wraz z Andersenem w 1935r. odbył szczęśliwy lot unosząc się na wysokość 22 066 metrów. Do lotu wybrano dwóch śmiałków: kapitana Zbigniewa Burzyńskiego - dwukrotnego zdobywcę pucharu Gordona-Benetta oraz profesora Konstantego Narkiewicz-Jodko, znanego naukowca, podróżnika oraz alpinistę. Balon miał osiągnąć wysokość 30 kilometrów po czym lądować na Wołyniu. Polski lot miał być trzynastym w świecie. Obaj lotnicy, ubrani w specjalne kombinezony i spadochrony piersiowe, podróżowaliby w hermetycznej gondoli wyposażonej w najnowocześniejszą jak na owe czasy aparaturę pomiarową. Po lotach amerykańskich, belgijskich i rosyjskich pierwszy lot polski nie doszedł jednak do skutku. W noc poprzedzającą start zaczęto napełniać powłokę "Gwiazdy Polski" wodorem. Silny wiatr zmusił techników do pospiesznego opróżnienia powłoki co spowodowało samozapłon i zniszczenie balonu.

Celem rozreklamowania przedsięwzięcia, oraz dla zdobycia funduszów na rzecz komitetu organizacyjnego lotu, Poczta Polska wydała w dniu 15 września specjalny blok ze znaczkiem o nominale 75 groszy. Cena bloku wynosiła 2 złote, z czego dopłata w wysokości 1,25 zł przeznaczona była na rzecz komitetu organizacyjnego lotu. Nakład bloku wynosił 65 tysięcy egzemplarzy. W urzędzie pocztowym Zakopane 1 stosowany był specjalny stempel okolicznościowy.

Warto pamiętać, że nie był to pierwszy incydent balonowy związany z Doliną Chochołowską. Otóż w roku 1909 odnaleziono szczątki balonu w stokach Kończystej nad Jarząbczą. Mariusz Zaruski, naczelnik tworzącego się wówczas TOPR, rozpoczął poszukiwania członków załogi. Nikogo nie znaleziono - okazało się, że balon pochodził z zawodów balonowych w Zurychu, skąd uciekł załodze tuż przed planowanym startem.




Akcja w Dolinie Zuberskiej
[POWRÓT]

Sześćdziesiąt lat temu, w lutym 1945 roku odbyła się bodajże jedna z najtrudniejszych wypraw w historii Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Po raz pierwszy opisana przez Adama Liberaka w tygodniku "Świt" nazwana została "Drogą po życie".

11 lutego wyruszyła z wolnego już Zakopanego czternastoosobowa ekipa ratownicza w celu udzielenia pomocy rannym partyzantom radzieckim i słowackim stacjonujących w improwizowanym szpitaliku nad Polaną Zwierówka w Dolinie Zuberskiej. Ranni przebywali tam już od 8 grudnia 1944 roku. Było to trzech partyzantów, nad którymi opiekę sprawował słowacki felczer Juraj Bernard a pomagały mu w tym dwie sanitariuszki. Szałas, w którym ukryto rannych znajdował się trzysta metrów od polany, na której stacjonował bardzo silny oddział Strzelców Bawarskich. Sytuacja stawała się coraz cięższa gdyż niemieckie patrole zapuszczały się na zbocza okolicznych szczytów i tylko szczęśliwemu losowi można było przypisać fakt, że szpitalik nie został odkryty. Poza tym szałas nie nadawał się do życia w warunkach zimowych. Przez szpary między deskami wiał silny wiatr a ogień rozpalano bardzo rzadko aby nie zwrócić na siebie uwagi. Juraj Bernard nie posiadał też żadnych leków a amputacji odmrożonych kończyn dokonywał przy pomocy zwykłego noża oraz piły do drewna. Lekarstwem, które podawano chorym była starta na proszek kora drzewna - podawano ją udając, że jest to właściwe lekarstwo. Racje żywnościowe pozostawione przez wycofujące się oddziały partyzanckie były znikome i mieszkańcy szałasu przeżyli dwa miesiące tylko dlatego, że w okolicy szałasu znaleziono zdechłego konia.

Widząc beznadziejność sytuacji Bernard postanowił iść po pomoc do Zakopanego. Ubrany w łachmany, bez żywności i mapy szedł dwa dni zanim dotarł do wolnego już Zakopanego. Zawiadomił władze a te z kolei członków Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Sformowano trzynastoosobową wyprawę pod kierownictwem Zbigniewa Korosadowicza, która wyruszyła z Zakopanego o godzinie piątej rano 11 lutego. Saniami dojechano na Polanę Chochołowską a potem już pieszo lub na nartach na Łuczniańską Przełęcz i na dół do Doliny Zuberskiej. Wyprawie towarzyszył Juraj Bernard, który miał służyć za przewodnika. Idąc do szpitalika ratownicy starali się omijać polanę, na której stacjonowały oddziały niemieckie. Jednakże w drodze powrotnej z racji trudności transportowych - rannych ciągnięto na toboganach - wyprawa była zmuszona do przejścia łatwiejszą drogą, ale w odległóści około stu pięćdziesięciu metrów od placówek niemieckich.

Po wyczerpującym i jakże niebezpiecznym marszu wszyscy dotarli do Doliny Chochołowskiej w dniu 12 lutego o godzinie szesnastej.

Jeden z szałasów na Polanie Chochołowskiej udostępniono na izbę pamięci poświeconą wyprawie. Można tam obejrzeć fotografię wszystkich uczestników oraz sprzęt jakim posługiwano się do przetransportowania partyzantów.

[POWRÓT]


strona główna

TOPR   |  TPN   |  POGODA   |  ZAKOPANE   |  PKL   |  PPN  |